Łuszczyca – czy to choroba nieuleczalna?

Dziś temat na życzenie – łuszczyca, zmora wielu osób.
Moje spotkanie z tą chorobą było kilkakrotne i dało mi obraz problemu oraz postawiło przede mną spore wyzwanie. To, co chcę Wam przekazać może nie stanowić ostatecznego werdyktu – gdyż nie czuję się do tego uprawniona. Jednak im więcej wiemy, tym mniej popełniamy błędów, nie motamy się w kółko jak chomiki w klatce. To, co ja stosowałam, gdy osoba chora stanęła przede mną – to w 98% natura – a więc zioła, maści, pasty, herbatki, a w razie potrzeby: spectrum różnych witamin, właściwa dieta i zrozumienie tej choroby poprzez odrzucenie zbędnych i szkodliwych emocji, frustracji i toksycznego myślenia.

Zdrowie

Mamy niestety trochę nierozpoznanych chorób, do których należy m.in. ból nerwu trójdzielnego czy właśnie łuszczyca. Jednak ludzie szukają i czasem odkrywają (być może) przyczynę, choć ta dla niektórych może wydawać się bezsensowna. Ale, czy na pewno?
Otóż na temat łuszczycy opowiadana jest taka oto historia.
Czy słyszeliście takie sformułowanie "zamorska choroba"? Otóż (co jest prawdą) wiele chorób doszło do Europy za pośrednictwem przypływających tu statków. Marynarze, gdy przybijali do portów, czego szukali? Dobrego alkoholu i kobiet! A ponieważ słowo "higiena" było kiedyś mało znane – takie "bratanie się" musiało dać pewien rezultat, który dawniej nazywano (wybaczcie) kiłą lub rzeżączką. Można to włożyć między bajki, ale gdy zadamy sobie pytanie: czym jest zdrowie – odpowiedź wcale nie jest łatwa. Bowiem gdybyśmy zrozumieli w pełni czym ono jest – to wówczas może zrozumielibyśmy, co znaczy być człowiekiem!
I to też może być próba odpowiedzi na pytanie zadane dziś w tytule. Prawda jest taka, ze bez szerokiego zrozumienia zdrowia i choroby, nie jesteśmy w stanie zaoferować żadnego w pełni sensownego i zintegrowanego podejścia do profilaktyki choroby czy też wzmacniania stanu zdrowia. Większość naszych lekarzy nie potrafi zrozumieć, że ciało nasze ma zdolności samouzdrawiające, że w jakiś sposób może być połączone z siłami Wszechświata. I to właśnie jak medycyna alopatyczna widzi człowieka zapoczątkowało różne badania genetyczne wierząc, że poprzez zmianę genów będzie można zlikwidować raka, cukrzycę czy schorzenia serca. Nie bierze się tu zupełnie pod uwagę umysłu człowieka ani jego zachowań.
Wszyscy mędrcy Wschodu utrzymywali, że ciało, umysł i duch są jedną zintegrowaną całością. Te trzy aspekty łączy leżący u podstaw byt, który nazywano siłą życia – energią, która przenika Wszechświat i znajduje się w każdym z nas. Ta siła życia warunkuje wszystko i wszystkie układy, narządy – by pracowały jak należy. Gdy ona właściwie działa, wszystko mamy w zasięgu ręki a nasze zdolności będą manifestowały się, gdy tego zapragniemy – wreszcie też w ostateczności doznajemy jedności ze "Wszystkim co Jest".
Ścieżka do osiągnięcia zdrowia zawsze była drogą rozwoju duchowego. Gdy uważnie słuchamy siebie i swego ciała – wiemy co jest dobre, a co złe dla naszego zdrowia.
Jeżeli rozumiemy też, że zawsze ludzie byli związani z naturą i środowiskiem, w którym żyją – to owoce tegoż będą wpływać na leczenie czy przywracanie zdrowia.
I jakkolwiek widzę i doceniam współczesne technologie ratujące zdrowie – to zawsze pamiętajmy, że odpowiedzialność za to zdrowie ostatecznie spoczywa na każdym z nas.
Rozumiem też trudność w przyjęciu czegoś co nie jest zdefiniowane, jakby niewidzialne – ale przecież dobrze wiemy, że myśli, zachowania i emocje wpływają na zdrowie, a umysł i duch naprawdę odgrywają ogromną rolę w tym jak funkcjonuje ciało.
Każda choroba to stan nieuporządkowania, gdzie komórki nie działają w harmonii z całym ciałem, tylko kierują się własną logiką i wzorem. Taki stan może pojawić się na wielu różnych poziomach – wliczając w to i fizjologię ciała i stan umysłu osoby.
Każdy rozwój i wzrost oparte są (czy komu się podoba, czy nie) o zmianę starych wzorców zachowania czy myślenia. Życie to nie stagnacja – to stały przepływ!
To wszystko nie zawsze jest proste bo można doświadczyć tu pewnego paradoksu. Nieuporządkowanie pcha nas do zmiany, co ma przynieść pewien ład i porządek – ale, by do tego doszło musimy zniszczyć stare struktury. Pamiętajmy o tym, że to przeciwności tworzą nasze życie. Ale, jak pisze Alan Wolf: "Zawsze istnieje ukryta, dopełniająca się strona wszystkiego, czego doświadczamy". 

Równowaga i harmonia

Jak to wszystko rozumieć? Zdrowie nie jest czymś co dane nam zostało na zawsze. Jest ono osiągane poprzez: równoważenie skrajnych wpływów, ciągłe dążenie do harmonii i równowagi. Jeśli w naszym życiu dominują wykluczające się skrajności – czy możemy być zdrowi? - nie! Jak pisałam już wielokrotnie: i nadmiar, i niedobór prowadzą do choroby. Zdrowie – to nie jest stan statyczny – lecz płynny – stale adaptujący się do zmian środowiska i różnych trudności jakie dostajemy w życiu. Ale to przeciwieństwa i różnorodność życia tworzą ruch, energię i są podstawą życia, tak jak jednoczenie się ducha z materią. Dlatego wszelkie, większe i mniejsze, nasze problemy chorobowe zależą zawsze od przepływu energii życia. IM bardziej jest ona płynna i zrównoważona, tym szybciej eliminujemy chorobę. Wszelkie uzdrawiające systemy Chin, Grecji były oparte na równoważeniu przeciwnych sił.
Dla wielu koncepcja "energii życia" brzmi dziwnie, a może bezsensownie. Lecz cóż, świat się rozwija, nowe myślenie zastępuje stare, a tzw. nowa medycyna energetyczna w dużym stopniu wyjaśnia jak ta energia płynie przez ciało. Badania prowadzone w tym kierunku dowodzą, że energia elektromagnetyczna może być tą iskrą, która prowadzi do uzdrowienia.
Wszystko więc, co idzie w kierunku wzmacniania energii w ciele, też prowadzi do poczucia bycia zdrowym!
Na tej drodze mamy różnorakie sposoby, wywodzące się z medycyny naturalnej. To: homeopatia, ziołolecznictwo, masaże, wizualizacja, hipnoza, akupunktura czy wreszcie: właściwa dieta.
Aby zakończyć ten długi wstęp posłużę się mądrością Deepaka Chopry: "Szczęście , które oznacza posiadanie szczęśliwych myśli przez większość czasu, powoduje biochemiczne zmiany w mózgu, a to z kolei ma głęboki i korzystny wpływ na fizjologię całego ciała". Jeśli masz stale złe myśli – będą one odbite w Twoim nastroju, wyrazie twarzy, zachowaniu i w tym jak będziesz się czuł fizycznie.
"Zawsze – tych, którzy chcą podążać ścieżką życia mądrze i odważnie – życie poprowadzi do ich wewnętrznej natury – co stanowi centrum każdego z nas" - Carl Jung.

Po co o tym wszystkim napisałam?

Odpowiem słowami prof. Aleksandrowicza: "Nie ma chorób nieuleczalnych. Są tylko złe diagnozy i złe leczenie". I w przypadku łuszczycy – tego się trzymajmy.
Tak, już teraz będą konkrety.
A, zacznę od Edgara Caycego, zwanego "śpiącym prorokiem". Ta postać nietuzinkowa, to ktoś kto poprzez wgląd w siebie, przeszedł ogromną metamorfozę: od osoby całkowicie fizycznej i materialnej (gdy chodzi o myślenie) do kogoś, kto poprzez swoje tzw. readingi, uwolnił od chorób tysiące osób. To ojciec medycyny holistycznej i największy mistyki Ameryki. Jego wnioski i sposoby leczenia stosuje się w wielu dziedzinach medycyny naturalnej – bowiem prawdą jest, że jedynie takie komplementarne uzdrawianie gwarantuje nam zdrowie! Do jego najważniejszych odkryć zalicza się wykorzystanie możliwości stosowania okładów z rycyny. To nie tylko środek przeczyszczający, ale jest doskonały na różne problemy narządów wewnętrznych i urazy. Często proponuję pacjentom likwidowanie tym specyfikiem niewielkich znamion (większe po zbadaniu wycinka). Tydzień przykładania oleju na brodawkę, częste nawilżanie w ciągu dnia i problem znika. Trudne dolegliwości w obrębie jamy brzusznej – tu też świetnie się sprawdza. Można o tym pisać długo. Rezultat jaki to daje jest spowodowany tym, że okłady pobudzają mechanizmy obronne organizmu i (odbudowują poprzez wzmożenie krążenia) homeostazę w organizmie czyli równowagę między komórkami.
Ponieważ okłady z rycyny mogą być przydatne w leczeniu łuszczycy opiszę jak trzeba to wykonać.
Potrzebna będzie biała flanela lub zwykła pieluszka dziecięca – większe ilości. Składamy 3 lub 4 warstwy flaneli o wielkości przewidzianej na okład. Olej (sporo) podgrzewamy w garnku przeznaczonym do tego. Taki olej podgrzewa się tylko raz, do nasączenia materiału, potem grzejemy sam okład, który może być wykorzystany wielokrotnie.
Gdy okład jest jest już dobrze podgrzany kładziemy go na ciele, potem owijamy np. długim ręcznikiem – aby zabezpieczyć ciepło, całość zaś omotujemy plastikową folią. Można też położyć poduszkę elektryczną na 1 godzinę. Po zdjęciu okładu przemywamy ciało wodą z odrobiną sody oczyszczonej.
Przeciwwskazania: - rozsądnie w czasie okresu u kobiet, przy usuwaniu np. toksyn z organizmu, nie stosować diety jabłkowej, same okłady już wyeliminują wszystko co zatruwa.
Łuszczyca ma wiele odmian. Zaatakowane mogą być pojedyncze rejony: głowa, ręce, stopy, ale też całe ciało. Jasnym jest, że nie będziecie robić okładów na całe ciało. Jeśli jednak ogniska choroby znajdują się np. na brzuchu, pewnych partiach pleców, stopach czy rękach – to dobre miejsce dla okładów.
Takie okłady stosuje się w różnych odstępach czasu, może to być kilka godzin dziennie – do czasu poprawy lub cyklicznie, tak jak macie czas np. 3 dni, 2 dni przerwy i znów 3 dni.
Okłady w łuszczycy są niezastąpione.

Jakie jeszcze ja polecam?

Na pierwszym miejscu Kozieradka (zmielona), szczególnie przy łuszczących się rękach i stopach. Znosi ból, wygładza – taki okład trzymać należy 1,5 godziny.
Jak go zrobić? Gdy ręce i stopy: ilość łyżek po 3 na jedne i drugie. Zalać zioła wrzątkiem tak aby powstała dosyć gęsta papka. Ja z reguły polecam dodanie 3-4 krople wit. D3. Taka ciepłą papkę należy rozsmarować na wnętrzu (z reguły) dłoni lub stopy. Owinąć cienką folią i lekkim bandażem.
Pisałam o czosnku niedźwiedzim – przypomnę tylko, że posiada on związki siarki, bez niej mamy problemy ze skórą, włosami i paznokciami. Czosnek niedźwiedzi można spożywać w postaci soku lub dodawać jako zioło do potraw.

Na koniec

Dziś na koniec (choć nie kończę jeszcze tematu łuszczycy) trochę dziegciu!
  1. Łuszczyca to choroba wielonarządowa – szczególną uwagę trzeba zwrócić na jelita, wątrobę), układ odpornościowy (nerki) – o tym będę jeszcze pisać w następnym poscie,
  2. To też mogą być czynniki genetyczne (dosyć częste),
  3. Świadomość tego co się na nią bierze, jest bardzo ważna. Niestety wiele leków może ją jeszcze nasilać.
  4. Każda choroba jest sygnałem czegoś, łuszczyca to nałożenie na siebie pancerza (z łusek), to niska samoocena, dużo lęków (przed życiem, związkami, seksualnością). To zamknięcie się w sobie i wielka wrażliwość.
    Bez ujrzenia i pracy nad tymi problemami, łuszczyca nie cofnie się. Z moich obserwacji: ta choroba daje ogromną możliwość zmiany siebie,
  5. No cóż, cnotą, która jest przy niej bardzo potrzebna to cierpliwość. Tej choroby nie można też popędzać – ona ma swój czas leczenia,
  6. Dobrze dobrane zioła, okłady, plastry, właściwa dieta i mało złości czy frustracji, czasem pewne witaminy – mogą zdziałać cuda,
Będę o tym pisać w następnym poscie, więc cierpliwie poczekajcie na drugą część. Chcę zaznaczyć, że jest to mój własny, alternatywny sposób leczenia łuszczycy, który gdy działamy rozumnie, wnikliwie i cierpliwie – przynosi rezultaty.

Życzę konstruktywnych przemyśleń

Pozdrawiam ciepło
Basia

Komentarze