Wartości Duszy a Bliźniaczy Płomień


Na początku temat do refleksji i zastanowienia! Co tak naprawdę jest ważne dla Duszy? Są różne opinie.
Pierwsza mówi: "Im silniejsze są cierpienia człowieka podczas różnych nieszczęść - tym czystsza staje się jego Dusza"
Druga: "Wzrastanie Duszy ma koncentrować się na Boskiej miłości. a nie na ilości i sile cierpień".

Pierwsza opinia jest silnie zakorzeniona wśród wielu osób, które cierpią "dla Boga".
Czy on tego chce? Chyba nie! Nasze życie na Ziemi, w sensie duchowym, składa się z różnego rodzaju wyzwań i nieraz te próby sił trwają przez kilka egzystencji. Jednak, chociaż wielu ludzi czuje, że powinni zrobić coś konkretnego, coś odmieniającego ich życie - nie maja siły i odwagi by to zrealizować.
Pytanie, które dobrze byłoby sobie zadać to: "Czy to kim jestem, co czuję, myślę i robię przynosi mi miłość i radość?" Uwierzmy w to, że nikt z nas nie przyszedł na Ziemię, by męczyć się przez całe życie, i przy okazji męczyć innych.

Kontakt z Duszą

Kontakt z Duszą, ze swoim zadaniem życiowym można nawiązać na wiele sposobów. Każdy z nas w różny sposób przezywa życie, ale to co płynie z wnętrza jest wspólne dla wszystkich. Przepełnia nas lekkość, jesteśmy pełni życia i siły. Gdy osiągniemy taki stan, przestaniemy zadawać sobie pytania o sens życia - gdyż wszystko będzie dla nas odpowiedzią.
Gdybym miała odnieść się do pierwszej opinii - to powiem tak:
Jeżeli jeszcze istnieją ludzie, dla których życie na Ziemi jest karą - to chcę wprowadzić trochę światła do tej ciemności. Nasza droga do kosmicznej całości może być trudna, ale mimo tego, każdy nasz dzień powinien być wypełniony współczuciem i radością. Kiedyś byliśmy jednością i to się nie zmieniło w postrzeganiu nas przez Wszechświat - więc nie musimy ciągle dążyć do jedności - mamy ponownie odkryć i uświadomić sobie, że jesteśmy połączeni ze Wszystkim Co Jest.
Podobnie: nie chodzi o to, żeby stać się duszą, lecz przypomnieć sobie, ze się nią jest!
Nasze "karanie" siebie świetnie rezonuje z niewłaściwym pojęciem karmy. Jednak takie "kary" istnieją tylko na płaszczyźnie bycia człowiekiem i trzeba przyznać: spełniają doskonale swoja rolę mąciciela!
Gdy przebywamy w sferze duchowej, nie ma tam kary, może być tylko skrucha czy żal za wyrządzone krzywdy - później dochodzi pragnienie Duszy, aby przynieść na Ziemię światło, miłość i pokój, i uleczyć ciemność.
Jeżeli więc ranimy kogoś celowo - nie rozumiejąc tego i jeśli sami pozwalamy się ranić - jesteśmy uwięzieni w cierpieniu i w wierze, że cierpienie istnieje!

Dwa bieguny i równowaga

Można powiedzieć, że nasze życie jest jak 2 rozbieżne bieguny i kiedy uda nam się wreszcie doprowadzić do ich zbalansowania, będziemy już wiedzieć, z którym biegunem chcemy się identyfikować. Przestaniemy być wówczas raz sprawcą, raz ofiarą i zrozumiemy, który biegun nam służy, a którego mamy unikać. Pozwoli to nam stać się odpowiedzialnym twórcą własnego życia. Przestaniemy bać się piekła, którego nie ma! To my sami tworzymy piekielne warunki na Ziemi i rozpacz Duszy, że kiedyś czyniła zło i zadawała ból jako człowiek. Dusza wie, że musi odreagować karmę, ale nie robi tego ze strachu przed karą, ale z głębokiego poczucia naprawienia dawnych krzywd, bez poczucia winy. Jest pełna miłości powierzając się biegowi życia.
Wiele dusz ma za sobą nieskończona ilość inkarnacji, jednak im bardziej będziemy łączyli się i rozumieli swoją boską tożsamość, tym szybciej poznamy światło - odrzucając ciemność, poczujemy głęboką wdzięczność, że tu teraz jesteśmy i wówczas koło ponownych narodzin zatrzyma się.
Tak więc, kończąc te refleksje: jest faktem, ze wszystko co nas spotyka, ma spójność z naszym wnętrzem. Nawet złe rzeczy nie przytrafiają się przypadkiem. Zawsze ofiara i sprawca w jakiś sposób współzależą do siebie. Sprawca jest jakby "wykonawcą", gdyż myśli, uczucia ofiary z jakiegoś życia sprawiły, że działanie sprawcy stało się możliwe.

Musiałem tak zrobić bo sam zostałem skrzywdzony

I na koniec: nie mówcie nigdy: "musiałem tak zrobić bo sam zostałem skrzywdzony" - to nie jest żadne usprawiedliwienie.
Mówiąc o wartościach Duszy chcę wyraźnie zaznaczyć, że gdy została ona bardzo zraniona w poprzednich życiach - nie inkarnuje się do momentu, aż choć w części powróci do równowagi.
Najważniejszą częścią składową każdej duszy jest osiągnięcie pełni światła, miłości i radości. Niestety, to my ludzie, poprzez swoje działania, gubimy naszą świadomość Duszy, a potem długo szukamy jej na nowo. Napisałam kiedyś, że odgrywamy w życiu pewne role, takie, które nam pasują i są dla nas wygodne. Takim działaniem nie pomagamy sobie, jedynie karmimy nasze ego.

Słowo do osób religijnych, którzy może i czytają ten blog

Religia może być pewną drogą do duchowości - jeśli nie jest sztywnym dogmatem i jeśli jej celem nadrzędnym jest prowadzenie i połączenie człowieka z Duchowym Światem i Duszą. Pamiętajmy o tym, że duchowość jest tym czego możemy doświadczać i pogłębiać tylko w swoim wnętrzu! Tak więc wszystkie wzorce, dogmaty, podziały, którym tak ochoczo poddajemy się na Ziemi są tylko iluzją i zaprzeczeniem tego piękna i miłości jakich doświadcza Dusza żyjąc w świetle kosmicznej całości.

Bratnie dusze

Wróćmy do Bratnich Dusz. Dla większości z nas to ktoś, kogo możemy znać z innego czasu i miejsca, z innego wcielenia. Niektórzy mają mgliste wspomnienia, które fascynują lub przerażają. Jednak jeśli przeżyliśmy kiedyś głębokie uczucie - jego echo pojawi się prawdopodobnie w naszej pamięci. Czy spotkaliście kiedyś osobę (mnie to się zdarzyło 3 razy) i to spotkanie było jak "uderzenie pioruna"? To Wasza Dusza rozpoznała kogoś z poprzedniego życia. Często zdarza się, że w okresie między wcieleniami Dusze obiecują sobie ponowne spotkanie w odpowiednim czasie. Gdy taki kontakt nastąpi - osoby wiedzą, czują, że to jest ktoś, kiedyś im bliski i kochany.
Chcę tu zaznaczyć, że miłość łącząca dwie dusze może mieć postać, i fizyczną, i platoniczną.
Nieistotny jest też wiek dwóch Bliźniaczych Płomieni. On może mieć 30 lat, ona 70, lub na odwrót. Nie będzie to oczywiście szalona miłość, lecz wspaniała przyjaźń, szacunek i choć te dwie osoby nie do końca mogą wiedzieć o swoim powinowactwie - ich dusze wiedzą i osiągnęły to co założyły.
Czy coś specjalnego może zadziać się przed ponownym spotkaniem dwóch Dusz? Ależ tak! Wiele osób może mieć dziwne (dla nich) sny, jakieś doznania, przeczucia, zdarzają się niezrozumiałe zbiegi okoliczności, kieruje nimi jakaś dziwna moc, która każe im działać tak lub tak. Wiedzą podświadomie, że coś ich przyciąga, jest to jak fascynująca tajemnica, która czeka na rozwiązanie! Gdy już się spotkają, nikt nie odbierze im przekonania, że już kiedyś się znali. Dusze mogą być różnej rasy, religii, ale wiedzą na poziomie ducha, że są sobie przeznaczone. Takie dusze mogą porozumiewać się niemal telepatycznie, znają siebie na wylot, czują i myślą to samo. Z reguły takie spotkanie może budzić opór otoczenia (opowiem o tym historię). Dusze mogą przeżywać wiele trudnych prób. Jeśli los lub ludzie ich rozdzielą, robią wszystko by zejść się powtórnie. Ciało, które Dusza spotyka jako swą Bliźniaczą Duszę może się różnić od tego, które znała wcześniej. Nie ma to zupełnie znaczenia - bo Dusza - kochająca - pozostaje ta sama!
Nieraz żyjemy koło siebie, nie zdając sobie sprawy, że tuż koło nas jest nasz duchowy partner. Ale przeznaczenie jest cierpliwe i czeka na okazję, aby doszło do spotkania.
Rozglądajcie się więc uważnie dookoła - bo kto wie?

Przykład z życia

A teraz, na koniec: opowieść o niezwykłej miłości dwóch gwiazd kina amerykańskiego: Jeanette Mac Donald i Nelsona Eddy - ich miłość była oczywista dla tych, którzy znali tę parę. Zagrali razem w 8 filmach - ta miłość na ekranie była mocna i wyrazista i to samo działo się w ich życiu. Była to jednak miłość zakazana w ówczesnej pruderyjnej Ameryce. Byli ciągle zmuszani do ukrywania tego uczucia, gdyż takie były wówczas konwenanse gdy chodziło o osoby zamężne. I mogło to tak pozostać gdyby nie książka opowiadająca o ich związku, który (ukrywany) trwał 30 lat.
Historia ich życia jest tragedią bliźniaczych płomieni, gdyż obojgu nie udało się przezwyciężyć negatywów własnej karmy. Cały splot okoliczności utrudniał im wszystko: ich małżeństwa, kontrakty z Wytwórnią, ich gwałtowne temperamenty i inne różne okoliczności niesprzyjające ich miłości. A była ona czymś niezwykłym, niecodziennym - mieli w sobie ten blask, który otaczał ich zawsze gdy byli razem. Oni sami wierzyli w połączenie ich Dusz - w miłość potężniejszą niż śmierć. Oboje wiedzieli, że to jest to. Ta miłość wydobywała z nich to co najlepsze. Jednak w tym uczuciu było dużo "czarnych chmur" i sytuacji złych. To powodowało, że żyli jak na huśtawce - odchodząc od siebie i znów wracając. Powód był jeszcze jeden: w latach 30-tych gwiazdy filmowe w Stanach miały być doskonałe i bez skazy, jeżeli nie chciały zniszczyć swego wizerunku. Do tego: Jeanette bardzo pragnęła być Gwiazdą. Historia ta jest pełna zwrotów akcji i są to z reguły niszczące akcje, różne spiski mające na celu uniemożliwienie im bycia razem - to podkopało ich zdrowie: Jeanette dostała zawału serca i umarła w 1965r. mówiąc: "Kocham i kochałam Cię zawsze" do Nelsona, któremu jednak nie pozwolono z nią się pożegnać. Zmarł 2 lata po tej, która była jego jedyną miłością i jego Bliźniaczym Płomieniem.
Pozdrawiam
i do zobaczenia na blogu
Basia

Komentarze